![]() |
Źródło: variety.com |
Jako stary gracz gier komputerowych (głównie, chociaż ostatnio także konsolowych) nierzadko mam ochotę pograć w coś online. Single playerowe gry pozwalają bardziej się skupić na fabule, co oczywiście bardzo doceniam, jednak multiplayer pozwala zwyczajnie dobrze się pobawić przy okazji umożliwiając kontakt z innymi graczami. Jako fan gier RPG od czasu do czasu odczuwam głód jakiegoś wciągającego MMO. Mamy kilka produkcji takich jak Mu Online czy Path of Exile, które gracze nazywają "diablopodobnymi" z uwagi na widok izometryczny (z lotu ptaka). Natomiast produkcje z widoku trzeciej osoby (zza pleców postaci) często pełnymi garściami czerpią z fenomenów które przetrwały mimo upływu lat, takich jak World of Warcraft czy Lineage II. Takim właśnie MMORPG jest Guild Wars 2. Jako że od jakiegoś czasu możemy za darmo grać w podstawową wersję gry (żeby odblokować wszystkie możliwości gry należy kupić dodatek), postanowiłem się jej przyjrzeć. I muszę przyznać, że wciąga.
Zaczynamy oczywiście od kreacji postaci. Do wyboru mamy pięć ras:
- Ludzie - standardowo w każdym niemal rpg mamy rasę ludzi, swoją drogą spotyka się ich chyba najwięcej;
- Norn - ludzie z północy, których porównałbym z wyglądu do wikingów, gdyby nie ich powiązania z naturą. Opierają się na totemach i mogą przybierać postać zwierzęcą;
- Sylvari - czyli Guild Warsowy odpowiednik elfów, wysocy i szczupli również mają wiele wspólnego z naturą;
- Asura - najprościej nazwać ich humanoidalnymi karłami, opierającymi się na inteligencji, dobrzy inżynierowie i magowie;
- Charr - wielkie, rogate bydle w stylu greckiego Minotaura, których głównym atutem jest duża siła
- Warrior - standardowy wojownik, walczący długą bronią białą, a więc miecze, topory itp. Siła, okrzyki, zbieranie na siebie obrażeń w pierwszej linii;
- Hunter - posiadający zwierzęcego towarzysza strzelec, który co prawda może powalczyć także bronią białą, ale nie po to został stworzony. To klasa walcząca na dystans, opierając się na łukach czy strzelbach, operująca także pułapkami;
- Elementalista - mag operujący żywiołami, ma czary defensywne i wspierające oraz ofensywne, w tym także obszarowe;
- Nekromanta - jak to Nekromanci w zwyczaju mają, magia śmierci i przyzywanie minionów na pomoc sprawiają, że postacią gra się ciekawie i czuć drzemiącą w niej moc;
- Guardian - czyli jednostka wsparcia, tank zbierający ataki na siebie w celu dania współgraczom czasu na rozprawienie się z wrogiem zatrzymanym jego tarczą. Nie moja bajka, ale znajdują się gracze którzy wolą wspierać niż samemu zabijać;
- Złodziej - czyli zwinna postać operująca głównie krótką bronią (w domyśle sztyletami), która nakłada na przeciwnika efekty takie jak krwawienie czy trucizna. Może także kryć się w cieniu, żeby obejść i zaskoczyć przeciwnika atakiem od tyłu;
- Inżynier - wieżyczki, technologia i duża spluwa w ręce - to cały świat inżyniera. Walka z dystansu i nieocenione wsparcie w walkach drużynowych;
- Mesmer - klasa która w domyśle ma zwodzić przeciwnika i wykorzystywać jego słabości. Tworzy iluzje, rzuca uroki i klonuje samą siebie. Taka walka bez walki, można by rzec...
Połączyć rasę z klasą możemy dowolnie, jednak najczęściej spotyka się archetypy takie jak potężny Charr - Warrior, Sylvari - Hunter, człowiek - złodziej czy Asura jako inżynier. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie żeby zrobić sobie niespodziewaną hybrydę.
Po dokonaniu tych dwóch najważniejszych wyborów dostosowujemy jeszcze wygląd naszej postaci (płeć wybieramy podczas wyboru rasy), kolory jej ubrania startowego (nie ma co się nad tym długo rozczulać, w końcu i tak szybko zdobywamy lepsze wyposażenie i zbroje) oraz układamy historię naszej postaci. Jest to na tyle istotne, że wybór na przykład bóstwa, któremu nasza postać pozostanie wierna lub tego, w jakich okolicznościach się wychowywała czy też sposobu, w jaki zwykła ona rozwiązywać problemy, wpływa na naszą umiejętność rasową, definiuje styl gry i rozmowy z NPC'ami.
Okej, postać mamy stworzoną, nadajemy jej fikuśną nazwę, o ile znajdziemy jeszcze jakiś niezajęty wcześniej nick, i ruszamy do gry. Każda rasa ma swoją lokalizację początkową i historię wprowadzającą nas do gry. Krótki samouczek, pokazowa walka z bossem i już jesteśmy przy rozgrywce właściwej. W zasadzie kto grał kiedykolwiek w inne mmorpg, bardzo szybko załapie o co chodzi. Mamy kilka niuansów takich jak postać questów: nie wygląda to tak, jak wszędzie indziej. Nie udajemy się do danego npc, nie przeklikujemy rozmowy po czym ruszamy zabić 5 wilków i przynieść 3 zioła lecznicze. Tutaj, kiedy znajdziemy w się w "zasięgu", powiedzmy obszarze w którym nasze działania docierają do danego npc, automatycznie aktywuje nam się quest, którego wykonujemy do momentu zapełnienia paska zadowolenia tej postaci. Przykład: docieramy nad rzekę, gdzie urzęduje npc - rybak. Nie musimy z nim rozmawiać, w samym opisie questa dowiadujemy się, że oczekuje on od nas sprawdzenia pułapek rybackich, zabicia określonego typu potworów i rozbicia jaj morskich szkodników. Jak wypełnimy pasek zadowolenia tego npc to już nasza sprawa, możemy skupić się tylko na sidłach, których sprawdzenie powiedzmy dwudziestu wystarczy do zainkasowania nagrody za wykonany quest. Możemy też jednak sprawdzić sześć pułapek, przy okazji zabić ze trzy kręcące się nieopodal potwory i zniszczyć kilka jaj. Brak konkretnych wytycznych typu "zabij dokładnie 5 wilków" uważam za zdecydowany plus. Od poziomu 10, co kolejne dziesięć dostajemy questy specjalne, które można by od biedy nazwać fabułą główną. Są one bardziej złożone, przez co oferują też lepsze nagrody.
Jednak to, co najbardziej odróżnia Guild Wars 2 chociażby od WoWa, to system walki. W produkcji Blizzarda jest to schematyczne i powolne klikanie w poszczególne skille. W GW 2 jest to zdecydowanie bardziej dynamiczne, umiejętności odnawiają się o wiele szybciej co czyni walkę efektywniejszą i efektowniejszą. Chce się zaczepić i związać walką każdego napotkanego moba, ponieważ pokonanie go nie trwa wieki. Na takie mmo czekałem.
Kolejnym smaczkiem, który daje satysfakcję z gry jest odkrywanie terenu. Na danym obszarze mamy określoną ilość punktów orientacyjnych, do których wystarczy dojść aby odkryć lokację, oraz czegoś, co można nazwać odpowiednikiem wież w Assassins Creed: wspinamy się na jakiś dach czy mur, żeby na górze odpalić krótki cinematic pokazujący okolicę. Aby się tam dostać, często trzeba się nakombinować. Mamy także punkty szybkiej podróży, czyli teleporty rozsiane po świecie, które przeniosą nas na drugi koniec obszaru za niewielką opłatę. Nic nas nie zmusza do odkrycia wszystkich tych punktów, jednak odkrycie każdego daje nam trochę doświadczenia. I jest bardzo satysfakcjonujące. Myślę że ze dwie godziny biegałem po prostu, zerkając na mapę i odkrywając te punkty, których nie zaliczyłem w trakcie biegania za misjami. Po odkryciu wszystkich dostajemy nagrodę specjalną, więc ostatecznie warto.
I tak ja z moim złodziejem płci żeńskiej o imieniu mojej ukochanej bawimy się znakomicie już w drugim obszarze gry. Jako że poziom mam jeszcze niewysoki, liczę że najlepsze dopiero przede mną. Oczywiście większy fun daje pewnie zakup pełnej wersji, ale ja na darmowej bawię się nadal wybornie. Gry oceniał nie będę , ponieważ scena MMO szybko ewoluuje i GW 2 niedługo stanie się pewnie przestarzałe, jednak na tą chwilę zdecydowanie polecam. Cześć!